Prawie wszystkie kierunki dostępne w biurach podróży są dosyć oklepane. Czasem można ustrzelić coś ciekawego, ale nie jest to regułą. W tym roku w oczy rzuciła mi się oferta z Wyspy Zielonego Przylądka - Sal. Rejony jeszcze mocno nie splądrowane przez naszych Rodaków. Umiarkowana dzicz, brak dodatkowych szczepień i jakiś chorych wojen. Słońce, plaża i drink w ręku. Ktoś chętny?
piątek, 25 listopada 2016
Zimowy wypad
Niektórzy cieszą się, kiedy za oknem zrobi się biało. Ja jakoś niekoniecznie. Nigdy nie byłem fanem jazdy na nartach, tym bardziej na desce. Chyba, że chodzi o zjazdy na sankach, albo ekstremalniej na jabłuszku. Ja wolę lecieć wygrzać na piaseczku, w jakieś ciekawej miejscówce.
Prawie wszystkie kierunki dostępne w biurach podróży są dosyć oklepane. Czasem można ustrzelić coś ciekawego, ale nie jest to regułą. W tym roku w oczy rzuciła mi się oferta z Wyspy Zielonego Przylądka - Sal. Rejony jeszcze mocno nie splądrowane przez naszych Rodaków. Umiarkowana dzicz, brak dodatkowych szczepień i jakiś chorych wojen. Słońce, plaża i drink w ręku. Ktoś chętny?
Prawie wszystkie kierunki dostępne w biurach podróży są dosyć oklepane. Czasem można ustrzelić coś ciekawego, ale nie jest to regułą. W tym roku w oczy rzuciła mi się oferta z Wyspy Zielonego Przylądka - Sal. Rejony jeszcze mocno nie splądrowane przez naszych Rodaków. Umiarkowana dzicz, brak dodatkowych szczepień i jakiś chorych wojen. Słońce, plaża i drink w ręku. Ktoś chętny?
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz